W roku 2013 postanowiłem ponownie zmontować układ mojego pierwszego transceivera wg. SP5QU, na którym rozpocząłem łączności radiowe pod swoim znakiem SP9LVZ w 1980 roku. Prawdopodobnie zachowało mi się tylko jedno zdjęcie ówcześnie wykonanego transceivera. Jest to stosunkowo prosty układ nadawczo-odbiorczy z bezpośrednią przemianą częstotliwości (homodyna). Generator przestrajany pracuje w paśmie 3,5-3,6 MHZ i używany jest współbieżnie do przestrajania odbiornika jak i nadajnika.
Prace przy rekonstrukcji rozpocząłem od zgromadzenia oryginalnej dokumentacji transceivera, którego opis był opublikowany w roku 1975 w czasopiśmie Radioamator i Krótkofalowiec oraz w Informatorze Krótkofalowca z tegoż roku. W związku z tym, iż płytka drukowana jest bardzo prosta, postanowiłem ja wykonać podobną metodą jak przed 33 laty, czyli malując ścieżki lakierem do paznokci wykorzystując zaostrzoną zapałkę. Dalej trawienie ścieżek i wiercenie otworów poszło bez problemu.
Rozpocząłem montaż podzespołów. By nadać układowi bardziej oryginalny wygląd, użyłem w większości przypadków podzespołów z demontażu, pochodzących z lat 70 i 80 ubiegłego wieku.
Starałem się zachować jak największe odzwierciedlenie oryginału, dbając jednak o poprawność działania układu. W pierwszej kolejności trzeba było dokonać zmiany układu polaryzującego tranzystory T4 i T5 w wzmacniaczu słuchawkowym, zastępując dwoma diodami krzemowymi rezystor 270 Ohm. Zamiana ta zapewnia prawidłowe funkcjonowanie wzmacniacza m.cz. Dodatkowo, podobnie jak w oryginalnym układzie z 1980 roku zmieniłem układ RIT. Zlikwidowałem zaproponowany przez autora układ RIT (zmiana parametrów pracy tranzystora w VFO), na zastosowanie diody pojemnościowej w obwodzie generatora. Dopracowania wymagał również obwód wyjściowy nadajnika w tranzystorze T9, kolejna zmiana polegająca na zastosowaniu obwody na rdzeniu toroidalnym w miejsce cewki powietrznej. W latach 70-tych był problem z dostępem do podzespołów elektronicznych i autor do stabilizacji napięcia pracy generatora stosował złącze B-E tranzystora, już w późniejszych latach nie było z diodami Zenera problemu, a obecnie stosuje się ty stabilizatory. W zasadzie po tych zmianach układ już pracuje z dobrymi efektami.
Jeśli ma to być wersja tyko historyczna na półkę i mało aktywnej pracy na pasmie, to usprawnień wystarczy, ale jeśli chcemy transceiver wykorzystywać na co dzień to należy jeszcze go dopracować. Analizując schemat możemy zauważyć, iż w układzie brakuje filtru dolnoprzepustowego nadajnika oraz filtru pasmowego odbiornika. Efekt braku tych filtrów zauważyłem pracując na oryginalnym transceiverze w latach 80-tych. Jaki był skutek – w godzinach dopołudniowych, przy braku propagacja na 3,5 MHz odbierałem stacje z pasma 7 Mhz (druga harmoniczna VFO), a co gorsze nadajnik niestety promieniował drugą harmoniczną na wysokim poziomie. Efektem tego było ciekawe zdarzenia, gdy zaczęły mi przychodzić potwierdzenia łączności telegraficznych z pasma 7 MHz!
Polecam zatem jako minimum dołożenie PI-filtru dolnoprzepustowego w obwodzie antenowym (przed miernikiem SWR), który zabezpieczy nadajnik przed promieniowaniem częstotliwości harmonicznych, a jednocześnie wpłynie na poprawę pracy odbiornika. Proponuję dołożyć jeszcze filtr pasmowy przed demodulatorem diodowym odbiornika oraz dodatkowy tranzystor bufor VFO (wtórnik emiterowy), który poprawi stabilność VFO podczas nadawania. Na ostatnim zdjęciu pokazuję układ w fazie testów, wykorzystałem nawet manipulator do klucza telegraficznego identyczny jaki używałem w latach 80-tych. W mojej wersji po dołożeniu filtru dolnoprzepustowego dwuobwodowego uzyskałem 2,5 W mocy wyjściowej do anteny.
Aktualnie realizuję na tym najprostszym transceiverze telegraficznym sporadyczne łączności, testując kolejne modyfikacje układu.